Pod powierzchnią miasta rozciąga się inny świat – niewidoczny, a jednak obecny, równoległy do rytmu codziennego życia. Wystarczy kilka kroków w dół, by przekroczyć granicę i znaleźć się w przestrzeni podziemi: w świecie pozbawionym światła, gdzie powietrze jest cięższe, a dźwięki niosą się inaczej. To świat osobny, budzący respekt i niepokój, a zarazem skrywający własną, nieznaną logikę istnienia.
W tych podziemnych korytarzach płyną rzeki – nie te dzikie, górskie, ale ujarzmione przez człowieka, zamknięte w betonowych kanałach. W naturze takie cieki znajdują swoje miejsce w grotach i pieczarach; w mieście zostały skanalizowane, uregulowane, ukryte przed wzrokiem. Mimo to wciąż żyją: pulsują nieprzerwanym nurtem, niosą historię przestrzeni, w której się znalazły.
Na powierzchni niemal ich nie zauważamy. Przechodzimy nad nimi w drodze do pracy, mijamy je w parku czy na skrzyżowaniu, nie wiedząc, że tylko kilka metrów niżej biegnie ich podziemny bieg. To ukryta, tajemnicza strona miasta – przestrzeń niedostępna i niebezpieczna, w której spotykają się wilgoć, mrok, zapach historii i echo nieustannego przepływu wody.










